Tagi

,

Gawron Corvus frugilegus jest najpopularniejszym przedstawicielem rodziny krukowatych. W jego przypadku śmiało można użyć definicji: „gawron, jaki jest, każdy widzi”. Każdy więc widzi, że ptak ten osiąga wielkość wrony (jest od niej nieco lżejszy, bo waży 409–591 gramów, podczas gdy wrona – około 600 gramów, jednak duże skrzydła i ogon sprawiają, że postrzegamy te ptaki jako równe). Dziób ma słabszy niż wrona; nadaje się on tylko do rozdziobywania gleby.

Właśnie w glebie gawron poszukuje pożywienia: pędraków, chrabąszczy i drutowców. Jest również niezrównanym tępicielem myszy. Z punktu widzenia rolnika jest to ptak nadzwyczaj pożyteczny.

Gawron nie cieszy się jednak ani szacunkiem, ani sympatią. Sama jego nazwa używana bywa jako epitet lekceważący, nie mówiąc już o synonimowej nazwie gapa.

Zagnieżdżenie się gawronów w sąsiedztwie traktują ludzie jako dopust boży. To prawda, że kolonia licząca nieraz tysiące par bywa hałaśliwa, nie do zniesienia, i to w promieniu dwóch kilometrów. To prawda, że pod drzewami, gdzie gnieżdżą się gawrony, nie da się przejść ani postawić samochodu bez ryzyka obfitego zbryzgania kałem, ale także i to prawda, że im więcej gawronów na naszych polach, tym mniej szkodliwych środków ochrony roślin potrzeba na zwalczanie szkodników, a tym samym mniej chemii w naszym pożywieniu.

Bilans zysków i strat wydaje się oczywisty, zwłaszcza że młode karmione są głównie chrabąszczami. Jeśli rok w nie obfituje, to ilość szkodników unicestwianych na polach przez jedną kolonię jest niewyobrażalna.

Zaprzestano już chyba barbarzyńskiego obyczaju likwidowania gawronich kolonii przez zrzucanie gniazd z młodymi.

Sam gawron ma najłagodniejsze obyczaje ze wszystkich krukowatych. Najmniej się też lęka osiedli ludzkich i często żeruje na śmietnikach. Ma też wrodzoną skłonność do zabawy i często można obserwować, jak w locie wykonuje niezwykłe akrobacje. Mimo że spośród swych krewniaków obdarzony jest najpiękniejszą czernią piór (mieni się w słońcu różnobarwnym metalicznym połyskiem), przez artystów albo nie został zauważony, albo poeci prezentowali go w bardzo smutnych wierszach (Grochowiak, Rymkiewicz). Weselej potraktował go jedynie Michaił Bułhakow, który w Mistrzu i Małgorzacie powierzył mu funkcję szofera napowietrznego kabrioletu.