Tagi

, , ,

Dzikie wino, tak popularne i lubiane w naszym kraju, z prawdziwym winem niewiele ma wspólnego. Należy do zupełnie odrębnego rodzaju roślin o botanicznej nazwie winobluszcz Parthenocissus, a  z winoroślą właściwą spokrewnione jest dopiero na poziomie rodziny.

Postać ma pnącza, często bardzo okazałego, porastającego ściany domów i ogrodzenia.  Łodyga bywa zdrewniała u podstawy. Liście zależnie od gatunku, albo klapowane, tak jak u występującego u nas P. tricuspidata – winobluszczu japońskiego lub złożone – trójlistkowe, albo też dłoniastozłożone z 5, rzadziej 7 listków ( tak jest u najpopularniejszego w Polsce winobluszczu pięciolistkowego P. quinquefolia). Tak, czy inaczej ukształtowane liście przybierają jesienią przepiękne barwy od delikatnej żółci, przez purpurę do ciepłych brązów. Pędy dzikiego wina bywają bardzo długie; chyba ich nikt nie mierzył, ale oplatają kilkupiętrowe budynki, za to kwiatuszki maleńkie i niepozorne. Owocami są mniej więcej półcentymetrowe jagody skrywające od jednego do czterech nasion. Jagody mają kolor ciemnego granatu i pięknie się prezentują na tle liści. Dziwnym trafem równie ładnie wyglądają na zielonym, żółtym, czerwonym i brązowym.

Nie trzeba dodawać, że budynki lub ogrodzenia spowite winem wiele zyskują na urodzie, toteż fotografii i obrazów o takiej tematyce nie brakuje. Z naszych, polskich malarzy najsłynniejszym jest chyba W altanie Aleksandra Gierymskiego. Winobluszcz na tym obrazie nie jest zbyt bujny, ale wspaniale harmonizuje z barwnymi strojami pań i panów. Jest zresztą równie swobodny jak oni. Niewiele lat później Leopold Staff napisał przepyszny wiersz Dzikie wino, nie wiadomo, czy pod wpływem, czy tylko na skutek takiego samego zachwytu ogrodową pergolą przybraną w tę roślinę:

Ogrodowa altana

Z krat zielonych utkana

Spowita dzikim winem

Jak mrącym gobelinem

Płonie wrześniowym czarem

Krwawym liści pożarem

Wśród gorących odcieni

Złota, brązu, czerwieni. 

 

Gierymski i Staff ujęli swój temat klasycznie. Dzikie wino roztańczyło się i rozerotyzowało pod piórem Mistrza Ildefonsa: ..

Nad oknem,

na murze,

a liście takie duże –

zielone, zielone

dzikie wino zielone.

O każdej

godzinie

wiatr szumi w dzikim winie –

zielone, zielone,

dzikie wino zielone.

Uroda

przyroda

za nic byś jej nie oddał –

zielone, zielone,

dzikie wino zielone.

i dalej tańczyło już z zaplątanym w nim Markiem Grechutą. Równie zmysłowe ujęcie dzikiego wina zaprezentowała ostatnio krakowska malarka Sylwia J. Gondeck. Można to zobaczyć na:  http://www.pepiniera.pl/viewer/artysta,47.html, a więcej na: http://malarstwo-sylwiajgondeck.blogspot.com/ – warto tam zerknąć. – i była w najlepszej zgodzie z inną krakowianką Marią Jasnorzewską Pawlikowską:

O siądź na moim oknie, przecudowne lato,
niech wtulę mocno głowę w twoje ciepłe pióra
korzennej woni,
na wietrze drżące
niech żółte słońce
gorącą ręką oczy mi przesłoni,
niech się z rozkoszy ma dusza wygina,
jak poskręcany wąs dzikiego wina.

Szkoda jedynie, że obecnie dzikie wino utraciło łaski ludzi, a właściwie bogatych ludzi i spotkać je można najczęściej na dość marnych chałupkach i obskurnych płotach. Im dodaje wiele urody, ale godne jest i wspanialszych rezydencji. Może gdyby pokryło modne ostatnio budowle w stylo barok-business świat zrobiłby się strawniejszy.