Tagi

,

Mianem osty określa się w potocznej polszczyźnie rośliny z rodziny złożonych Asteraceae o kłujących pędach, szczególnie z rodzajow oset Carduus, ostrożeń Cirsium, popłoch Onopordon czy nawet dziewięćsił Carlina. Przy czym tylko odniesienie do  Carduus nie budzi sprzeciwu botaników. W naszych miastach najczęściej spotykanym przedstawicielem ostów jest oset kędzierzawy – Carduus crispus. Źródła podają, że jest to ziele wysokie do 1,5 metra, ale spacerując wzdłuż Wisły  można się natknąć na osobniki znacznie wyższe. Może jest to kwestia wyjątkowo żyznej gleby. Liście są okazałe pierzasto dzielne, silnie owłosione, choć czasem z czasem łysieją. Kwiaty koszyczkowate osadzone na wierzchołkach pędów.

Od czasów biblijnych oset ma niesłychanie podłą prasę. Pomawiają go, że wyrasta na winnicy głupca. Wrogom swym grożą, że w ich na miejscu ich miast wyrośnie oset w towarzystwie cierni, Wierny lud powtarzając zasłyszane po kościołach maksymy nie umieszcza ostów w święconych na Matki Boskiej Zielne wianuszkach. (Przeszukując obecnie strony internetowe znalazłem kilka kościelnych zachęcających do święcenia ostu, ale jest to postawa niewiele mająca wspólnego z tradycją. Typowa wydaje się postawa zanotowana w 1879 roku w opowieści pani Zofii Kosatki ze wsi Kurpie:

„Gdy na Matkę Boską Zielną jedna gospodyni zbierała zioła do poświęcenia, on wtedy wystąpił z wymówką:

Wszystko ziele

Było w kościele,

A ja, kolący oset,

Tom do kościoła nie poszedł.

Zdarzało się jednak, że poszedł oset do kościoła, a nawet został tam na długo, nie za swą sprawą, ani żadnej wiejskiej kobieciny a pana Stanisława Wyspiańskiego – wielkiego miłośnika rodzimej flory, zwłaszcza tej z zapłoci i rowów przydrożnych. Trzeba było oka i ręki wielkiego artysty, by pokazać piękno, tej pospolitej rośliny. Za Twórcę Wesela, jak za panią matką, poszli inni malarze i osty stały się jednym z ulubionych motywów; aż dziwne że nie uległy kompletnemu zbanalizowaniu. 

Pani Kosatkowa wspomina również, że w czasach głodu gotowali oset jak kapustę i jedli na przednówku. Biorąc jednak pod uwagę mnogość roślin nazywanych ostem, nie ma żadnej pewności, iż chodzi  o opisywany tu gatunek, a nawet rodzaj. Od tej samej pani wiemy, że oset posiał diabeł, by Bogu dokuczyć, tym większa chwała dla Wyspiańskiego, że diabelskiego dzieła uczynił sztukę sakralną.