Tagi
Choć nasze miejskie szczygły Carduelis carduelis przez okrągły rok mogą nie oddalać się zbytnio od swych siedzib – jasnych parków, cmentarzy, podmiejskich sadów – to najłatwiej zobaczyć je zimą, gdy wybierają się na poszukiwanie miejsc obfitujących w ich ulubiony pokarm, łopiany i osty. Łatwo zauważyć rozćwierkane stadko barwnych ptaków przelatujących z miejsca na miejsce, ale kiedy już zapadną między rzepy, to jakby przywdziały naraz czapki niewidki, kompletnie znikają z oczu. Trwa to jednak krótko, bo ptaki nie wytrzymują siedzenia w jednym miejscu i po kilku chwilach przelatują w inne, choćby się niewiele od poprzedniego różniło. Takie wiercipięty.
Są ciut mniejsze od wróbli maksymalna rozpiętość skrzydeł to 23 cm, twarze mają przyodziane w karminowe maski, policzki białe, takież brzuszki i kuperki, a piersi białawe z brązowym nalotem. Grzbiet kasztanowy, rozwidlony ogonek i skrzydła czarne zdobne żółtą pręgą i dodatkowo białymi perełkami. To chyba najbardziej kolorowy z naszych ptaków. Samica jest tak podobna do samca, że z kilku kroków nie sposób ich rozróżnić.
Mimo że dość liczne i wielce charakterystyczne, przez artystów prawie niezauważalne. Malował je, co prawda, Hieronim Bosch, pisywał o nich Wacław Potocki, Ignacy Krasicki i Aleksander Fredro, ale zawsze w kontekście nie najlepszym – ptaka schwytanego i niezbyt ładnie śpiewającego, choć posiadającego wielkie ambicje w tym kierunku. Na szczęście, barbarzyński zwyczaj odłowu szczygłów należy do przeszłości, a miłośnicy trzymania ptaków w niewoli bywają karani.